„…a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni.”
Między innymi sprawunkami w mieście, oplata za telefon stacjonarny. Przy okienku miła pani zapytała (gdy wyświetliło się, że podany przeze mnie numer należy do parafii katolickiej) czy tam pracuję, a gdy potwierdziłem, zapytała: „Czy dobrze jest być księdzem?” Gdy odparłem twierdząco, uśmiechnęła się i życzyła Bożego błogosławieństwa… Podziękowałem i ruszyłem na dalsze sprawunki… Starając się nie narzekać na utrudnienia na drogach (wiele remontów dróg w stolicy).
Po południu błogosławieństwo małżeństwa: FRANCIS i BRIDGET. Osiem lat wspólnego Życia i wreszcie staja przed ołtarzem Pana. W kazaniu mówię o ważności współodpowiedzialności za siebie – „…Już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem…” Błogosław im, Panie, potrzebnymi łaskami – jeśli taka Twoja Wola, obdarz ich oczekiwanym potomstwem.
Czy warto się żenić…? Czy warto być kapłanem…?
„Kto może pojąć, niech pojmuje!”
Dziękuję Panie, za małżeństwa, które dane mi jest błogosławić, za rodziny, które spotykam…
Dziękuję za dar kapłaństwa.
Bądź uwielbiony, Dawco Łask wszelkich!
Amen
PolubieniePolubienie