PYCHA, POGARDA i PERFEKCJONIZM (spółka z [nie]ograniczoną odpowiedzialnością)

Pan Kowalski, menadżer w dużej firmie, został przeniesiony do innego oddziału firmy w innej części kraju. Pierwszego dnia, wyszedłszy przed biuro w nowym miejscu pracy, spostrzegł młodego człowieka stojącego bez zajęcia na placu przed biurem…

Ile pan zarabia na miesiąc?„, zapytał Kowalski zdenerwowanym głosem. „1,500,- złotych„, odpowiedział trochę zszokowany młody człowiek.

Kowalski podszedł do swego samochodu, wyjął 7500,- złotych i wróciwszy do młodego człowieka wręczył mu całą sumę… „Oto twoja wypłata za pięć miesięcy… I proszę mi się tu więcej nie pokazywać! Nie będę tolerował lenistwa i ignorancji!!

Młody człowiek przyjął pieniądze bez słowa i wyszedł poza teren zakładu. Pan Kowalski spostrzegł ochroniarza przy bramie, podszedł i zapytał: „Kim jest ten młody człowiek? Na jakim stanowisku pracował?” „On tu nie pracuje – odpowiedział pan z ochrony – on dostarczył pizzę, którą zamówił jeden z księgowych…

********************

Taką edukacyjną historyjką rozpoczęło się kazanie w Niedzielę Wielkanocną, wygłoszone przez Diakona Viktora Chibwe w parafii na Makeni, na Mszy, którą sprawowałem (nazwiska i kwoty zmienione na rzecz polskiego czytelnika).

Ta historia była skierowana do mnie osobiście… Choć zapewne sam Diakon nie miał o tym zielonego pojęcia… Ja jednak odebrałem to jako Słowo od Pana. Uważniej niż zwykle wsłuchiwałem się w kazanie, tym bardziej, że w 89% było w języku angielskim… (było o cierpliwości, o nieocenianiu człowieka czy sytuacji w emocjach itp.).

Dwa dni wcześniej, w Wielki Piątek, po raz kolejny moja (nie)cierpliwość pokazała, co potrafi… Od rana zabiegałem się i nie umiałem wyhamować… Około 10.00 rano, przyszedł pan z córką, która nie została dopuszczona do Pierwszej Komunii Świętej (w parafii Makeni praktykujemy Pierwszą Komunię Świętą w Wielki Czwartek podczas uroczystości Wieczerzy Pańskiej). Rozmowa, która była po części egzaminem, po części katechezą, trwała ponad dwie i pół godziny. Po powrocie z biura parafialnego do domu, czekało mnie zadanie skopiowania broszurki z Nowenną do Bożego Miłosierdzia (około 500 kopii) … W pośpiechu „zniszczyłem” 100 kopii, kopiując na dwóch stronach tę samą część nowenny… Potem już tylko kilkanaście minut zostało na przygotowanie innych rzeczy przed nabożeństwem Męki Pańskiej…

W zakrystii znalazłem, a raczej nie znalazłem, nie przygotowane, co byłoby potrzebne do sprawowania Nabożeństwa… W kościele, z dość dużym opóźnieniem rozpoczęło się, przygotowane przez młodzież, przedstawienie Męki Pańskiej… zacząłem przygotowywać wszelkie paramenta i układać je w wyznaczonych na ten cel miejscach… co chwila przypominając sobie co jeszcze pozostało…

Wreszcie, gdy zakończyło się przedstawienie Męki Pańskiej (po którym przy drzwiach zakrystii pozostała wielka plama ketchupu i unoszący się mdlący zapach tegoż to artykułu spożywczego), ministranci zostali przeze mnie „wyproszeni” z zakrystii, gdyż „potrzebowałem ich przecież wcześniej, gdy trzeba było przygotować do nabożeństwa”… Na szczęście (dla mnie), jeden z członków parafialnej Rady Liturgicznej, stwierdzając, że będzie nie wyglądało dobrze, gdy będę próbował ogarnąć całe nabożeństwo samemu, wymusił na mnie, bym pozwolił ministrantom asystować…

Nabożeństwo przebiegło w należytym porządku, w należnej atmosferze… Choć w sercu był… SMUTEK, że po raz kolejny dałem upust pysze i egoizmowi…

I na nic zda się powtarzanie, nawet najpiękniejszych słów modlitwy, kiedy pycha zamyka serce na Bożą łaskę, a perfekcjonizm stawia cię wyżej od innych… co gorsza wyżej od Boga… 😦 Nawet jeśli to jest modlitwa ulubionego świętego Tomasza Morusa (napisana po ogłoszeniu wyroku śmierci):

„Wszechmogący Boże, zabierz ode mnie wszelkie pyszne myśli, wszelkie pragnienia mojej własnej chwały, wszelką zazdrość, wszelką chciwość, obżarstwo, lenistwo i lubieżność, wszelkie uczucia gniewu, wszelką żądzę zemsty, wszelkie pragnienie albo radość z nieszczęścia innych, wszelką przyjemność z doprowadzania ich do złości i gniewu, wszelkie zadowolenie z zarzutów lub ze znieważania kogokolwiek będącego w nieszczęściu i niedoli. A we wszystkich moich czynach i we wszystkich moich słowach, i we wszystkich moich myślach obdarz mnie, dobry Boże, sercem pokornym, skromnym, cichym, zgodnym, cierpliwym, miłosiernym, łaskawym, czułym i litościwym, tak abym zakosztował Ducha Świętego. Daj mi, dobry Boże, prawdziwą wiarę, mocną nadzieję i żarliwą miłość; taką miłość do Ciebie, dobry Boże, która przewyższałaby nieporównanie miłość siebie samego, abym nie kochał niczego, co mogłoby Ci się nie podobać, lecz wszystko co kocham, abym kochał w Tobie”.

Panie, daj mi cierpliwość! Ale daj mi natychmiast…

 

Jedna myśl na temat “PYCHA, POGARDA i PERFEKCJONIZM (spółka z [nie]ograniczoną odpowiedzialnością)

Dodaj własny

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑